MON planuje od 1 lipca 2007 roku wprowadzić język angielski jako jedyny obowiązujący w kontaktach radiowych wszystkich samolotów i śmigłowców naszej armii. Uzasadnieniem tej decyzji jest wyposażenie Polskich Sil Powietrznych w samoloty F-16. Naszych pilotów latania na tych samolotach uczą amerykańscy instruktorzy. Szkolenia od przyszłego roku będą kontynuowane w Polsce. Amerykanie będą rozmawiać w swoim języku i polscy piloci oraz służby naziemne musza ich rozumieć.
Sprawne posługiwanie się angielskimi komendami w powietrzu nie jest proste. Świadczą o tym kłopoty, jakie mimo zaliczonych kursów językowych, mieli polscy piloci wysłani do USA na naukę latania na F-16. Zgodnie z projektem decyzji Ministerstwa Obrony Narodowej, do którego udało się nam dotrzeć, angielski w rozmowach radiowych będzie obowiązkowy także w lotnictwie wojsk lądowych (śmigłowce transportowe i szturmowe) i Marynarce Wojennej.
Obowiązujące od 1999 r. przepisy dopuszczają w eterze zarówno język polski, jak i angielski. Praktyka jest jednak taka, że generalnie nasi piloci posługują się mową ojczystą. Utrudnia to personelowi latającemu i żołnierzom służb kierowania lotami opanowanie angielskiej terminologii lotniczej wymaganej w systemie obrony powietrznej NATO. W związku z przejściem na angielski w powietrzu, w armii nie ma oznak paniki. – Język angielski jest normą w naszej codziennej pracy, więc dla nas nic się nie zmieni – mówi płk Tomasz Pietrzak, dowódca "vipowskiego" 36. pułku lotnictwa transportowego.
– Wszyscy polscy piloci, którzy od wielu lat biorą udział w misjach lub lotach zagranicznych, mają język angielski opanowany w stopniu umożliwiającym swobodne komunikowanie się. Ujednolicenie procedur do standardów NATO może tylko poprawić bezpieczeństwo lotów oraz zwiększyć gotowość naszego współdziałania z sojusznikami – mówi Marcin Siemiatkowski z dowództwa Polskich Sil Powietrznych.
– Mamy około 350 pilotów aktywnie wykonujących zadania w powietrzu. Około 160 z nich latało podczas misji w Iraku, gdzie obowiązuje tylko język angielski, ze specyficznym slangiem lotniczym. Mamy jednak pełną świadomość, że należy zintensyfikować szkolenie językowe personelu latającego oraz zabezpieczającego i ubezpieczającego loty. Wszyscy nasi piloci przejdą takie szkolenia – zapewnia płk Tomasz Berezowski, szef Wojsk Aeromobilnych Dowództwa Wojsk Lądowych.
– Decyzja o wprowadzeniu języka angielskiego do lotnictwa nie przysporzy nam żadnych problemow. Nasze śmigłowce od lat działają w międzynarodowym systemie ratowniczym, w którym komunikacja radiowa prowadzona jest po angielsku. To samo dotyczy stacjonujących na fregatach śmigłowców pokładowych Kaman, bowiem wchodzą one w skład międzynarodowych zespołów morskich sił odpowiedzi NATO – twierdzi kmdr ppor. Bartosz Zajda, rzecznik dowództwa Marynarki Wojennej.
Życie Warszawy
Andrzej Walentek