Niech ktoś zatrzyma wreszcie czas, ja wysiadam: śpiewała Maria Jopek. Do każdego z nas przychodzi w pewnej chwili taka myśl. Związana jest często z przepracowaniem, nadmiarem obowiązków, nawarstwieniem się trudnych decyzji do podjęcia, stresującymi rozmowami itd. Cieszymy się z soboty, jako czasu do wypoczynku i odskoczni od codziennego pośpiechu. Szybko mija nam niedziela i … znów przychodzi mało upragniony poniedziałek. Swoją drogą pojawił się w mowie potocznej jako znany zwrot „szewski poniedziałek”, był głównym podmiotem w filmie „Nie lubię poniedziałku”, mówi się, że to „najdłuższy” dzień w tygodniu.
Wracając do czasu, to jest najcenniejsza rzecz, którą możemy dać drugiej osobie i nikt nam jej nie zwróci. Dajemy często z nadwyżką, rodzinie, znajomym, kolegom z pracy, ze szkoły, ze studiów. Jakbyśmy mieli go co najmniej w nadmiarze. Rozgrzeszamy się łatwo wyjaśniając, że kierowaliśmy się dobrem innych.
Oczywiście dotyczy to także nas samych. Bo cóż my? Czy dajemy swój CZAS dlatego, ze tego chcemy, czy dlatego, ze oczekują tego od nas inni?
Jednym z tematów dyskusji filozofów i naukowców był m.in. spór o absolutny bądź względny charakter czasu.
Jak pisał Heidegger w swoim Sein und Zeit, czas nie "jest" obecny ani w podmiocie, ani też w przedmiocie; nie jest wewnątrz bytu, ani na jego zewnątrz i "jest" on "wcześniej" od wszelkiej subiektywności oraz obiektywności, ponieważ stanowi warunek możliwości nawet dla owego "wcześniej". Jak więc czas w ogóle "jest"?
Wedle pitagorejczyka Parona czas jest czymś nieuporządkowanym, gdyż powoduje on utratę pamięci, zapominanie. W tym sensie czas jest bardziej przyczyną ginięcia, niż powstawania (Arystoteles, Fizyka 222b). Dla samego filozofa czas był jedynie ilością ruchu, odliczaniem poszczególnych momentów 'teraz' ze względu na 'wcześniej' i 'później'.
Św. Augustyn rozważa w XI księdze Confessiones różne aspekty czasu. Wypowiada pogląd, że jest on bezcenny, nierozłączny ze zmianą (ruchem), stanowi pewien wymiar świata materialnego i wiąże się z przemijalnością. Teraźniejszość (to, co istnieje materialnie) jest dla niego czasem zauważanym (choć nieuchwytnym), przeszłość (to, co istniało) - pamiętanym, a przyszłość (to, co będzie istniało) - oczekiwanym; waha się jednak, czy te dwie ostatnie odmiany gdziekolwiek jeszcze (już) istnieją. Z całą pewnością stwierdza zaś, że czas stworzył Bóg, który znajduje się poza nim.
Zdaniem Kanta (estetyka transcendentalna) czas i przestrzeń są apriorycznymi formami naszej zmysłowości. Mają one swoje źródło w podmiocie i stosują się do wszystkich zjawisk (tzn. zmysły dostarczają wrażeń już ukształtowanych czasoprzestrzennie). Czas (i przestrzeń) ukazują się nam w doświadczeniu jako realne, jednak podczas transcendentalnej analizy okazują się "być" idealne – stają się niczym, gdy chcemy je rozważać niezależnie od doświadczenia.
Z kolei Bergson dokonuje istotnego rozróżnienia pomiędzy matematycznym, dyskretnym czasem (nauka) rozbitym na chwile i pojmowanym w sposób przestrzenny, a czasem "rzeczywistym", czystym dzianiem się, ciągłością, która dana nam jest w introspekcyjnym doświadczeniu.
W koncepcji Husserla strumień czasu oglądany w swym czystym przepływie staje się tożsamy z samą świadomością (transcendentalną i absolutną). Ostateczne źródło czasu stanowi tym samym świadomość, która uobecnia się sobie samej – będąc źródłem czasu jest źródłem wszelkiego istnienia nadając mu sens. "Ja jestem" = istnieje strumień świadomości, w nim Ja objawia się sobie samemu za pośrednictwem i pod postacią czasu.
Według Newtona istnieje tylko jeden, uniwersalny i wszechobejmujący czas – płynie on w jednostajnym tempie i nic nie wywiera na niego wpływu. Jest więc absolutny i obiektywnie jednakowy w całym wszechświecie. George Berkeley oponował, iż bez umysłu, który by postrzegał ruch, sama idea czasu staje się zwykłą iluzją. Także Leibniz sprzeciwiał się teorii Newtona utrzymując, że czas jest porządkiem następstwa zdarzeń zachodzących w świecie - bez świata (zdarzeń) nie może być mowy o żadnym czasie.
Szczególna teoria względności Einsteina wprowadziła do fizyki nowe pojęcie czasu. Okazało się, że upływ czasu zależny jest od prędkości układu odniesienia, w którym się go mierzy. Jeżeli znajdujemy się na powierzchni Ziemi i mija nas przyjaciel w statku kosmicznym poruszającym się z prędkością zbliżoną do prędkości światła, wydaje nam się, że jego zegar chodzi wolniej od naszego (dylatacja czasu). W życiu codziennym różnice te są niemierzalne, jednak w przypadku układów poruszających z prędkościami zbliżonymi do prędkości światła różnica pomiaru jest już bardzo duża.
Tyle ( w skrócie) nauka. A my? jak obchodzimy się z darowanym nam czasem? Czy sprawiamy wrażenie, jakbyśmy mieli go zbyt dużo? Czy hołubimy instytucje rozdawnictwa, sądząc, że tak jest dobrze? A jeśli inni chcieliby inaczej? A jeśli to jest tylko w naszej głowie, naszych myślach, naszych standardach?...
Życzę nam wszystkim abyśmy umieli spożytkować go w taki jak nam odpowiada sposób, abyśmy umieli wykorzystać każde 31536000 sekund, każdego danego nam roku. Nawet wówczas gdy będzie to czas lenistwa dla duszy i ciała.
AUTOR:
ELŻBIETA SAWCZYN - ekspert ds. szkoleń i projektów doradczych z zakresu zarządzania, marketingu, sprzedaży, przedsiębiorczości, franszyzy. Właściciel firmy SAWCZYN Szkolenia i Konsulting