Szkolenie z udziałem tłumacza to niezbyt częsta sytuacja, ale zdarza się, bo pracujemy w międzynarodowym środowisku a międzynarodowe środowisko nie zawsze posługuje się językiem angielskim.
W sytuacji treningu lub szkolenia praca z tłumaczem nabiera dodatkowego wymiaru. Wszak na szkoleniu, szczególnie tym „miękkim” nie tylko wyrzucamy z siebie informacje, ale budujemy emocje. Uczestnicy przeżywają aranżowane sytuacje, aby samodzielnie wyciągać wnioski i dzięki temu zmieniać zachowania a czasem i postawy. Tłumacz, jako kolejna osoba na sali staje się uczestnikiem szkolenia, buduje dynamikę grupy. Zobaczmy, co przytrafiło się jednemu z naszych trenerów podczas projektu prowadzonego na Ukrainie:
- Prowadzę szkolenie z Ukraińcami używającymi języka rosyjskiego – mówi trener. – Znam rosyjski, ale nie na tyle, aby prowadzić w tym języku szkolenie. Towarzyszy mi tłumacz, który - jak się okazało - ma zupełnie inną ekspresję niż ja. Wyglądało to tak: ja żywiołowo akcentujący, posługujący się zróżnicowanym tonem głosu wygłaszam kwestię, komentarz czy pytanie. Kończę i patrzę na tłumacza. Ten siedzi podparty i mamrocze coś, ledwo ukrywając senność. Mało tego! Wyraźnie słyszę, że to co mówi jest niezgodnie z moimi intencjami. Pewne rzeczy są pomijane albo tłumaczone opacznie. Odciągam go w przerwie na bok, rozmawiam, wyjaśniam. Od czasu do czasu muszę poprawiać na szkoleniu: "przetłumacz proszę dokładnie to, co powiedziałem". Pod koniec jestem jak sflaczały balonik, zużyłem 2 razy tyle energii, próbując się przez to przebić. Nie wspomnę, że z mozolnie budowanej spójności grupy zostało niewiele.
Czy w ogóle jest sens aby szkolić z tłumaczem? Jeśli tak, na co zwrócić uwagę by skorzystać z lekcji, jaką dostał nasz trener?
Mamy tu 2 szkoły:
- tłumacz, jako neutralne obiektywne tło, przekazujące dokładnie to, co powiedział trener. Nie wyklucza to „twórczego” przykładu, zwłaszcza gdy pojawiają się idiomy, czy wyrażenie nieprzetłumaczalne. Najczęściej tak właśnie pracują profesjonalni, przygotowani do tłumaczeń symultanicznych translatorzy.
- drugi kierunek to naśladowanie ekspresji trenera. Innymi słowy, prócz przełożenia treści, tłumacz oddaje też intonację, gesty - można mieć wrażenie, ze staje się lustrem trenera.
W którymkolwiek z kierunków byśmy nie poszli należy pamiętać o sześciu zasadach:
Autor: Grażyna Potwora, Consultant LEANPASSION (http://akademialp.pl/)